Tagi: nowy
06 kwietnia 2011, 18:53
Z pozoru będzie to wyglądać jak pewna przekręcona synteza нейросоца, sadomarksizmu i nalterglobalizmu, ale tak naprawdę to będzie coś ponad. Z resztą za dużo już tej terminologii, ruch powinien przedewszystkiem wyrastać z prostego, ludowego gniewu. Wulgarnego i słusznego (wszak kogo nie wkurwia nieróbstwo polityków, służalcze rządy i ciągłe rozkradanie, ingerencje obcych korporacji). Żadnej zbędnej szufladki, estetyki. Nie jesteśmy firmą kosmetyczną reklamującą mundurki, tylko nihilgewaltystami.
Technologii nie należy odrzucać, należy ją przejąć i wykorzystać przeciwko naszym wrogom. Nauka, wiedza, nowe strategie-w ręce ludzi świadomych swego gniewu, tych, którzy potrafią być sobą, mimo wyśmiewania. Podręcznik oraz rakieta-i rząd może zacząć się obawiać. Dobrym rozwiązaniem byłyby frakcje ideologiczne (czy ogólnie połączone podobnym światopoglądem) na zasadzie barwnej siły tworzonej przez jednostki, które zarówno coś łączy (światopogląd), ale z drugiej strony nie są swoimi klonami, lecz wnoszą w struktury swój indywidualny "świat". Frakcje odrzucające system, globalizację (amerykanizację-komercjalizację-watykanizację-judaizację), ale buntujące się przeciwko niemu zarówno nauką, własną osobowością, technologią, ironią, jak i dawną dzikością ducha, niepokornem obyczajem kultury plemiennej.
Ja osobiście nie jestem zainteresowana reformowaniem czy też rewolucjonizowaniem wrogich mi struktur, bo nie wierzę w ich metamorfozę, ale ze strategicznego punktu widzenia korzystna byłaby np. rewolucja w kościołach (przeciwko jego kryptofeudalnej strukturze) i odpowiednio sprowokowany chaos/bezprawie w USA (a przez to i w innych państwach).
...nie potrzeba mi władzy. Wolontariat w nadzorze obozu pracy mi wystarczy...